Męczeńska śmierć, kult i rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego Henryka Pobożnego

   Dziewiątego kwietnia 1241 roku, kiedy Henryk II Pobożny poległ na legnickim polu, księżna Jadwiga powiedziała do jednej z mniszek: "Właśnie straciłam syna". Zakazała jednak wspominać o tym przeczuciu swej synowej Annie. Żona księcia dowiedziała się o jego śmierci dopiero trzy dni później, gdy zziajany goniec pędzący wprost z Legnicy potwierdził smutną wiadomość. Dla Anny wieść o utracie ukochanego męża była ogromnym ciosem. Jednak biorąc wzór ze swej teściowej, starała się powstrzymać rozpacz i ze spokojem przyjąć wolę Boga. Jadwiga: twierdziła, że chociaż życzyłaby sobie, by w tym przemijającym życiu syn towarzyszył jej zawsze w zdrowiu, to jednak mimo wszystko cieszy się, że przez krew wylaną dla Chrystusa i wiary chrześcijańskiej Henryk powrócił do swego Stwórcy. Jego duszę z całych sił pokornie na kolanach polecała Boskiemu majestatowi.
   Według jednej z wersji wydarzeń już kilka dni po bitwie obie kobiety udały się na jej miejsce, by tam pośród setek trupów odnaleźć ciało Henryka. Nie było to łatwe, ciała po walce najczęściej były mocno zmasakrowane, a także nagie, zazwyczaj bowiem doszczętnie ograbiano je po śmierci ze wszystkiego, co przedstawiało jakąkolwiek wartość. W dodatku zwłoki księcia – według słów tych, którzy przeżyli – pozbawione miały być także głowy. Dopiero po wskazówce Anny, która powiedziała poszukującym ciała jej męża, że miał on sześć palców u lewej stopy, zwłoki zidentyfikowano i pochowano we franciszkańskim kościele pw. Świętych Wincentego i Jakuba we Wrocławiu (1).
   Pierwotnie grób księcia znajdował się w krypcie pod prezbiterium, gdzie w połowie XIII wieku Anna ufundowała mężowi nagrobny pomnik. W późniejszych latach szczątki przełożono do mniejszej trumienki i złożono w sarkofagu przed ołtarzem głównym. Po kilku wiekach zniszczony przez lata sarkofag zastąpiono nowym w stylu neogotyckim – przykrywa go pokrywa z wyobrażeniem księcia. Henryk II Pobożny ma na nim na głowie mitrę – symbol władzy książęcej, ubrany jest w rycerską zbroję i pas, do którego przytroczony jest miecz. W prawej ręce trzyma włócznię, w lewej zaś tarczę z herbem śląskim, czyli czarnym orłem na złotym polu. Na dole płyty znajduje się płaskorzeźba leżącego Tatara – umieszczona pod stopami Henryka II Pobożnego nabiera symbolicznego wymiaru. Jakby autor nagrobka chciał powiedzieć, kto tak naprawdę zwyciężył pod Legnicą.
   W czasie II wojny światowej w obawie przed nalotami dywanowymi miejscowy konserwator postanowił ratować zabytki Wrocławia. W ten sposób płyta nagrobna Pobożnego trafiła do kościoła w Wierzbnie i tam przetrwała do czasów pokoju. Teraz znajduje się w Muzeum Narodowym we Wrocławiu. Mniej szczęścia miały natomiast doczesne szczątki księcia. Kiedy 24 listopada 1832 roku otwarto jego grób, niemieccy naukowcy potwierdzili zarówno brak czaszki, jak i posiadanie sześciu palców u lewej stopy. Niemiecki historyk Johann G. Kunisch pisał w artykule pt. Herzog Heinrich der Zweite von Niederschlesien z roku 1834, że szczątki księcia wciąż leżą razem w drewnianej trumnie z wyjątkiem głowy, tę bowiem odcięli i wywieźli ze sobą Tatarzy.
   Podczas II wojny światowej hitlerowscy naukowcy zaczęli głosić, że Henryk II Pobożny jest w 7/8 Niemcem i w dodatku jest potomkiem germańskich założycieli państwa Polan. Chętnie też wówczas rozpisywano się o jego zasługach w walce z "żółtym niebezpieczeństwem ze Wschodu", próbując wykorzystać bitwę, pod Legnicą do propagandowych celów. Przypominając średniowieczne starcie, którego siedemsetna rocznica przypadała w 1941 roku, Niemcy chcieli zachęcić Polaków do wspólnej walki ze współczesnym "niebezpieczeństwem ze Wschodu", czyli Armią Czerwoną. Nie powinno więc dziwić, że w roku 1944 ponownie otwarto książęcy grób – tym razem po to, by dowieść aryjskości Henryka Pobożnego.
   Po zakończeniu II wojny światowej w roku 1945 książęcych szczątków już nie odnaleziono. Nie wiadomo, gdzie się obecnie znajdują. Czy w ogóle przetrwały wojenną zawieruchę? Od lat poszukują ich historycy, różne instytucje i organizacje. Jedna z wersji mówi, że kości Henryka Pobożnego przepadły w czasie wojny w pożarze wrocławskiego Instytutu Antropologii. Jednak brakuje jakiegokolwiek potwierdzenia, że aryjskość jego szczątków badano w stolicy Dolnego Śląska. Być może wywieziono je do Berlina, jednak berlińscy muzealnicy także nic nie wiedzą na temat losów szczątków polskiego księcia. Kiedy kilkanaście lat temu zwrócono się z prośbą o przeszukanie niemieckich magazynów, okazało się, że do sprawdzenia jest ponad sto worków z różnymi kośćmi.
   W 1991 roku profesor historii sztuki z wrocławskiego uniwersytetu, Henryk Dziurla, ustalił, że skrzynie ze szczątkami Piastów (Henryka II Pobożnego i Henryka IV Probusa) znajdują się najprawdopodobniej w berlińskim Muzeum Antropologicznym. Nikt jednak tej wersji nie potwierdził.
   Tajemnicze pozostawały także długo okoliczności samej śmierci księcia. Średniowieczny kronikarz opisał ją w bardzo lakoniczny sposób:
   W roku Pańskim 1241 Tatarzy spustoszyli ziemię śląską i zabili księcia Henryka, syna wspomnianego wyżej księcia Brodatego, w bitwie nie opodal Legnicy w miejscu zwanym Walstat (2).
   Podobnie skromny zapis znajdziemy w Roczniku Wrocławskim dawnym:
W roku Pańskim 1241 książę Henryk II został zabity przez Tatarów, którzy spustoszyli cały Śląsk i Polskę (3).
   Mało było świadków ostatnich chwil księcia i niepewne, niesprawdzone wiadomości o zgonie Henryka II .Pobożnego jeszcze długo krążyły po Europie.
   Król czeski Wacław I, szwagier zmarłego, wkrótce po bitwie pod Legnicą pisał w jednym ze swych listów, że książę poległ na zamku legnickim, broniąc się tam przed tatarskim oblężeniem.
   Przez dłuższy czas dawano wiarę opowieści rycerza Jana Iwanowica, który jako jeden z niewielu przeżył starcie z tatarską nawałą (4). Według niego w pewnej chwili Henryka otoczyła wielka chmara Tatarów, tak że nikt nie był mu w stanie pomóc. Polskiemu księciu pozostała tylko honorowa walka na śmierć i życie i przez dłuższą chwilę Pobożny mężnie walczył z dziesiątkami atakujących go Mongołów. Kiedy jednak wzniósł rękę, by mieczem ugodzić jednego z atakujących, inny z blisko znajdujących się Tatarów pchnął księcia włócznią pod pachę. Cios był tak mocny, że Henryk stracił równowagę i przewrócił się razem ze swym koniem. Wówczas Tatarzy z dzikim wrzaskiem dopadli do leżącego władcy i odciągnęli go z pola bitwy. Dopiero wtedy, wiedząc, że nic już im nie grozi ze strony Polaków, odcięli księciu głowę. Później, by ostatecznie złamać ducha przeciwników, zatknęli obciętą książęcą głowę na pikę i zaczęli ją obnosić po polu walki. Następnie Tatarzy udali się pod zamek legnicki, na dziewięciu wozach wieźli uszy odcięte pokonanym, a przed wozami na długiej włóczni niesiono głowę zabitego władcy.
   Dwieście lat później Jan Długosz tak opisywał ostatnie chwile śląskiego władcy:
   Kiedy podniósłszy prawą rękę chciał ugodzić Tatara, który mu zagrodził drogę, drugi Tatar przebił go dzidą pod ramię. [Książę] zwiesiwszy ramię, zsunął się z konia ugodzony śmiertelnie. Tatarzy wśród głośnych okrzyków i chaotycznej, nieprawdopodobnej wrzawy ujmują go i wyciągnąwszy poza teren walki na odległość dwóch miotów z kuszy, mieczem obcinają głowę, zerwawszy odznaki, pozostawiają nagie ciało (5).
   Moment śmierci Henryka II Pobożnego przedstawiono także na jednej z miniatur zamieszczonych w tzw. Kodeksie ostrowskim zawierającym Żywot świętej Jadwigi. Na ilustracji widać dokładnie, jak wódz mongolski wbija sztylet (lub krótki miecz) prosto w kark przewracającego się właśnie z koniem śląskiego księcia. Nad polem bitwy dusza Henryka II Pobożnego, w książęcej mitrze i ze złożonymi dłońmi, w towarzystwie innych dusz poległych chrześcijan unoszona jest przez aniołów do nieba. Na innej miniaturze, przedstawiającej obronę zamku legnickiego przed Tatarami, widać oddział mongolski, jeden z jadących na jego czele jeźdźców dzierży w ręce mongolski sztandar, drugi zaś wysoko unosi włócznię z zatkniętą na niej głową Henryka II Pobożnego.
   W roku 1965 w Nowym Jorku ujawniono łaciński traktat autorstwa C. de Bridii Historia Tartarorum, spisany na podstawie relacji Benedykta Polaka, wrocławskiego franciszkanina, który pod wodzą legata lana di Piano Carpiniego był uczestnikiem wyprawy wysłanej na polecenie papieża Innocentego IV do władcy mongolskiego. Traktat ukończono w roku 1247, a znany jest z jedynego rękopisu pochodzącego z około 1440 roku (6). W Historii Tatarów znajduje się także opis ostatnich chwil polskiego księcia. C. de Bridia śmierć Henryka II Pobożnego przedstawia jednak trochę inaczej (7):
   Tatarzy zaś podążając dalej na Śląsk wszczęli bitwę z księciem Henrykiem, wówczas najbardziej chrześcijańskim [władcą] tej ziemi, i kiedy już, jak opowiadali bratu Benedyktowi, chcieli uchodzić [z pola walki], szyki bojowe chrześcijan rzuciły się niespodziewanie do ucieczki. Wtedy księcia Henryka wzięli Tatarzy do niewoli i całkowicie obrabowali, a kazali mu klękać przed martwym wodzem, który poległ w Sandomierzu. Głowę jego jakby głowę barana zawieźli przez Morawy na Węgry do Batu i wkrótce potem rzucili ją między głowy innych poległych (8).
   Czy możemy uznać księcia Henryka II Pobożnego za męczennika? Według słownikowej definicji męczeństwo to dobrowolne i świadome poniesienie śmierci za wiarę lub moralną wartość odnoszącą się do Boga, jest to też najwyższy wyraz chrześcijańskiej wiary, nadziei i miłości, stanowiący graniczną formę heroizmu, świadectwa i naśladowania Chrystusa. Stając do boju z Tatarami, książę śląski doskonale zdawał sobie sprawę, że przyszło mu walczyć nie tylko w obronie swych ziem, ale również w obronie wiary chrześcijańskiej. Wiedział też, że wielu jego rycerzom, a także najprawdopodobniej jemu samemu przyjdzie w tej walce zginąć. Jan Długosz w swej kronice pisał, że Pobożny uważał nawet, iż byłby to prawdziwy i nieśmiertelny triumf, gdyby jemu i innym przyszło chwalebnie zginąć w walce w obronie wiary i religii chrześcijańskiej. Triumf większy nawet niż gdyby udało im się odnieść zwycięstwo i zachować życie, a później splamić się jakimś występkiem.
   W Legendzie o św. Jadwidze z roku 1353 są przytoczone takie oto słowa księcia: "Kochana pani matko, nie mogę dłużej zwlekać, albowiem zbyt wielkie są jęki biednego ludu: dlatego muszę walczyć i wystawię swe życie na śmierć za wiarę chrześcijańską".
   Święta Jadwiga zresztą już trzy lata wcześniej, kiedy Tatarzy najechali Ruś, przepowiedziała śmierć swego syna. Prosiła wówczas jedną z trzebnickich mniszek, Adelajdę, żeby ta modliła się za Henryka, gdyż nie umrze on śmiercią naturalną. A kiedy zakonnica pocieszała księżną, że wszystko będzie dobrze, że to tylko przewrażliwienie matki, której został już tylko jeden syn, i prosiła, by księżna starała się od siebie odsunąć te obawy, Jadwiga odrzekła z przekonaniem, że nie jest to bezpodstawny lęk, ponieważ ona wie z całą pewnością, że Henryk zostanie zabity.
   Opierając się na przytoczonym wcześniej fragmencie Historii Tatarów, można śmiało wysnuć wniosek, iż Henryk II Pobożny zupełnie świadomie poniósł śmierć za wiarę. Kronikarz wprost pisze, że książę, przyprowadzony po bitwie do mongolskiego obozu, odmówił wykonania rozkazu Ordu, który chciał, by Pobożny ukląkł przed ciałem zabitego jeszcze pod Sandomierzem tatarskiego wodza. Takie bowiem oddanie czci zmarłemu było dla śląskiego władcy równoznaczne z bałwochwalstwem, a tym samym z wyrzeczeniem się wiary chrześcijańskiej. A przecież na pewno zdawał sobie sprawę, jakie konsekwencje niesie odmowa.
   Andrzej Potycz (9) zwraca uwagę na podobieństwo śmierci Henryka II Pobożnego i czernichowskiego księcia Michała Wsiewołodowicza – jednego z wielkich książąt Rusi. W Historii Tatarów możemy przeczytać, że kiedy w 1245 roku książę Michał przybył na wezwanie Batu-chana, kazano pokłonić mu się przed posągiem Czyngis-chana. Książę czernichowski odparł, że choć mógłby pokłonić się przed Batu-chanem i jego ludźmi dla okazania im szacunku, to na pewno nie będzie oddawał czci pomnikowi osoby zmarłej, stoi to bowiem w sprzeczności z wyznawaną przez niego wiarą. I mimo wielokrotnych namów zdania nie zmienił. Kiedy natomiast Tatarzy powiedzieli księciu Michałowi, że za odmowę grozi mu niechybna śmierć, ten odrzekł, że raczej woli umrzeć, niż uczynić to, czego czynić mu nie wolno. Wówczas to Batu-chan nakazał jednemu ze swych sług tak długo kopać księcia w serce i brzuch, aż czernichowski władca stracił przytomność. Księcia cały czas wspierał stojący obok niego rycerz, namawiał on Michała, by ten pozostał nieugięty, bowiem wszelkie cierpienia, jakie przyszło mu teraz znosić, są niczym w porównaniu z radością wieczną, jakiej na pewno wkrótce dostąpi. Ostatecznie Tatarzy ścięli głowy obydwóm. W Kościele prawosławnym czernichowski książę Michał jest uważany za jednego z największych świętych. Oba wydarzenia dzielą zaledwie cztery lata, można więc założyć, że podobnie jak ruski książę Michał, także książę Henryk II Pobożny wolał zginąć, niż zdradzić swą wiarę. A to w mniemaniu wielu czyni z niego męczennika.
   Już w 1267 roku papież Klemens IV w bulli kanonizacyjnej św. Jadwigi Śląskiej przytoczył wypowiedziane przez nią zdanie o śmierci jej syna Henryka II Pobożnego w bitwie pod Legnicą. Otóż księżna stwierdziła wprost, że cieszy się razem ze swym synem, że zasłużył on sobie na połączenie ze Zbawicielem poprzez drogę męczeństwa. Zamieszczając tę wypowiedź Jadwigi w oficjalnym dokumencie kościelnym, jakim bez wątpienia jest bulla kanonizacyjna, papież uznał tym samym męczeństwo Henryka. Dzięki papieskiej bulli śmierć dzielnicowego księcia polskiego stała się sprawą powszechną, przestała dotyczyć tylko dynastii Piastów czy historii Polski. Nabrała uniwersalnego wymiaru poświęcenia życia za wiarę i wiernych. Jak ważna była to kwestia dla samego papieża, świadczy choćby ponowne nawiązanie do męczeńskiej śmierci Pobożnego, tym razem w homilii wygłoszonej podczas kanonizacji Jadwigi. Ojciec Święty mówił wówczas o zabitym księciu:
   Ten mąż najpobożniejszy, wybrany jak drugi Machabeusz, przyodziany zbroją wojenną, osłaniał swym męstwem grody Boże i stawszy się obrońcą ludu chrześcijańskiego przeciw Tatarom, zasłużył na palmę i wieniec męczeństwa (10).
   Podobnego zdania był legat papieski Jakub z Leodium, późniejszy papież Urban IV, który twierdził, że Henryk II Pobożny zginął w obronie chrześcijańskiej wiary i swojego ludu od miecza Tatarów. Albert Behaim, legat papieża Grzegorza IX, mówiąc zaś o Pobożnym, nie mówił o nim inaczej jak tylko: "Najgorliwszy chrześcijanin, książę Polski".
   Wiele wieków później w podobnym duchu dwukrotnie wypowiedział się o śląskim księciu polski papież, św. Jan Paweł II, który uznał go za postać chrystologiczną i nie miał najmniej szych wątpliwości, że oddał on swe życie za wiarę. Najpierw podczas Mszy Świętej we Wrocławiu w trakcie pielgrzymki w 1983 roku Jan Paweł II wspominał, że:
   Matka Jadwiga przeżywała w duchu wiary śmierć syna Henryka, podobna w tym do Bogarodzicy, która u stóp krzyża na Kalwarii składa ofiarę ze swego Boskiego Syna dla zbawienia świata (11).
   A po latach, w roku 1997, w Legnicy stwierdził jeszcze dobitniej:
   Henryk, oddając życie za powierzony jego władzy lud, oddawał je za wiarę Chrystusową (12).
   Śmierć naczelnego wodza w bitwach średniowiecznych mimo wszystko należała do rzadkości, dlatego też sława bohaterskiej śmierci Henryka II Pobożnego szybko przekroczyła polskie granice i rozeszła się po całej Europie. Dwaj synowie poległego, Mieszko i Henryk III Biały, nie czekając nawet na pogrzeb ojca, zebrali niewielką armię i ruszyli dalej walczyć z Tatarami. Nie ma żadnych świadectw co do ich udziału w bitwie pod Legnicą, ale wiadomo, że by pomścić ojca, walczyli później u boku wuja Wacława I.
   Pamięć o bitwie pod Legnicą i męczeńskiej śmierci Henryka II Pobożnego kultywowano już od XIII wieku. Przez długi czas uroczystości upamiętniające księcia miały charakter religijny i były związane głównie z kultem jego matki, św. Jadwigi. Bitwa pod Legnicą według znawcy historii Śląska, Josepha Klappera, przekształciła się w swoistą śląską sagę tatarską, która znalazła swe odbicie w dziełach wielu kronikarzy. W XIX wieku legnickim starciem zaczęli interesować się teoretycy wojskowości. Do dziś przetrwał mit doskonałości armii mongolskiej. Ale także mit Polski jako przedmurza chrześcijańskiego, ponieważ to właśnie pod Legnicą Polacy po raz pierwszy stawili czoła wrogim wojskom w obronie wiary. W tym duchu do bitwy sprzed prawie siedmiu wieków nawiązywał w roku 1920 Władysław Sikorski:
   Gdy bowiem potomkowie Dżyngis-chana, twórcy olbrzymiego mongolskiego państwa, dotarli w pierwszej połowie XIII wieku aż pod mury Lignicy, Wrocławia, to przedstawiliśmy wówczas taką samą barierę dla spiętrzonej od Wschodu fali, jaka powstała w 1920 roku pod Warszawą celem powstrzymania najazdu sowieckich armij [...].Nawet patos [...] i logika ówczesnego najazdu nie odbiegały znacznie od formy i treści odezw i rozkazów komunistycznych wodzów1920roku. Jak w 1241 roku pod Lignicą, tak w 1920 roku nad Wisłą rozstrzygnąć się miały losy powtarzającego się w historji starcia dwóch światów. Nie rozumiano tego na ogół na Zachodzie (13).
   Postać księcia Henryka II Pobożnego fascynowała także wielu artystów, między innymi Stanisława Wyspiańskiego. 29 sierpnia 1890 roku podczas swej pierwszej podróży po Europie Wyspiański dotarł także na Śląsk. Po dziś dzień w krakowskim Muzeum Narodowym można podziwiać pamiątki z tamtego wyjazdu. Wizyta na legnickim polu wywarła na młodopolskim artyście ogromne wrażenie. I kiedy w 1900roku rozpoczynał pracę nad wielkim cyklem witrażowym oczywiste było dla niego, że jednym z bohaterów – świadków przeszłości Polski – musi być śląski książę.
   Henryk II Pobożny został ukazany przez Wyspiańskiego w momencie męczeńskiej śmierci na polu bitwy. W twarzy księcia artysta utrwalił ból i cierpienie, ale także jakby ulgę z tego, że oto jego ofiara już się dokonała. Dla Wyspiańskiego nie ulegało żadnej wątpliwości, że Henryk Pobożny powinien zostać uznany za świętego. Równocześnie artysta stawiał śląskiego księcia na równi z innymi – koronowanymi – władcami Polski. Najlepszy wyraz tego dał w swym utworze poświęconym Henrykowi II, poetyckim komentarzu do dzieła malarskiego. Poemat Henryk Pobożny pod Lignicq – rapsod powstawał na przestrzeni prawie trzech lat (I 1900 – XI 1902). Pisząc go, Wyspiański korzystał z Roczników Jana Długosza i Żywotu świętej Jadwigi. Rapsod jest poetycką kontynuacją myśli zawartej w obu źródłach. Wyspiański mimo wojskowej klęski uznał Pobożnego za moralnego zwycięzcę i przyznał mu królewską koronę, która za życia nigdy nie spoczęła na jego skroniach.
O nocy mordów! O lignickie pole! –
Jeszcze w kałużach krew stoi gorąca.
O wy rozpaczne matki nieme bole,
gdy krzyżem legła w katedrze modląca.
Gdzież wy porywy i wzloty sokole:
korona mnie w Krakowie czekająca?
Wszystko ostało na tym polu trupem,
tryumfującej Śmierci pełnym łupem.
I oto złote niebiańskie zwiastuny
Chrobrowską mnie koronę na skroń kładły –
że od niej mnie na twarz padły pioruny –
tę samą, której szalałem widziadły;
w ustach poczułem gorycz i piołuny;
lica z uśmiechów kraśniały i bladły.
Anieli jakieś chusty rozpostarli,
palmy na twarze sypiąc tym, co marli.
Upadały te palmowe gałązki,
jako ptaki fruwając przez powietrze,
i w grunt się tam wpijały od krwi grząski,
co wielkie dal żywotów - świętopietrze.
Męczeński stygmat przyjmował kraj szląski...
Śród łun czerwonych lunął deszcz palmowy .
1 widzę Panią, jak łeb węży zetrze,
stopą zwycięską w łun świecącej fali...
a ponade mną głos onej Królowej:
«Koronę Myśmy tobie pokazali,
którą, jak król rządzący, nosić miałeś;
lecz wiedz już, że nie ona cię utrwali.
Jako za wiarę żywot pod nóż dałeś -
patrz, purpurową łuną Bóg cię chwali,
jako olbrzymie zjawisko powstałeś.
Wstań, widmo święte w płomieniach i dymie!
Wstań, książę Sławy – Śmierć tobie na imię!»
[…]
Pamiętam matkę w trzebnickim klasztorze,
gdy w chórze mniszek woła: VICTOR AVE!
Bóg cię przeznacza na tatarskie noże,
byś niezachwiany szedł walczyć za sprawę.
Zgliszczów pożarnych ściele ci podłoże.
W tym Jego ręki znaj dzieła łaskawe.
Dopełnij śmierci, wybrańcze weselny,
weźmi róż wieniec męczeństw nieśmiertelny.
«I idź po przedzie, i stawaj na czele,
niechaj za tobą las proporców warczy;
niech grotów tysiąc w twoim więzgnie ciele;
powracaj do dom z tarczą lub na tarczy.
Puścizną będzie wieść o wielkim dziele,
którego pamięć wiekom strawą starczy.
Królem narodu będziesz, jeśli zginiesz.
Na śmierć cię żegnam wesoła: zasłyniesz!»
«Jako ci będziesz, których nie dosięże
mowa podstępna i sądy fałszywe.
Nad rdzewiejące bojowe oręże
ostanie wieczność ran świadectwo żywe.
Weźmiesz stygmaty, wyniesion nad męże,
których boleścią narody szczęśliwe.
Krew twoja niechaj na naród twój spada.
Weź krzyż poległych, leć!
- Zwycięzcom biada!»
«Zwyciężysz duchem, rzeź - twoja biesiada,
twój oręż – palma, męczenników godło.
Lewiatanowa nie dosięże zdrada
was, których krzyża szaleństwo uwiodło;
którzyście Boża przysięgła gromada –
wzgardzicie ciała i krwi nędzę podłą.
Na śmierć was znakiem krzyża błogosławię:
ofiarą ciała i krwi służcie Sławie!»
Na moim hełmie orzeł czarnopióry
szeroko skrzydła rozwinął.
Płaszcz mój był z pąsu; na nim moje córy
dziergały złotą nicią CHRYSTUS imię,
nim je w weselnej wywiodłem drużynie ...
W onym to hełmie skrzydlatym, ja w czynie,
w płaszczu z płomieni, ze krwi i purpury
wbiegłem na pola Lignicy...
[...].
Ciżba koło mnie, krzyk, wrzawa, ryk, rżenie ...
Koń mój się zrywa i dęba powstaje.
Wraz nóż czyjś przeciął pętle i rzemienie ...
Sto spis nade mną się schyla –
Sto ócz Argusa naraz mię poznaje...
Ostatnia moja już chwila.
Na oczy moje mgły zaszły i cienie
w tej mieczów i w tej ostrzów zawierusze ...
«Duch mój w Twe ręce ... Bogiem Cię wyznaję»
«AMEN» – rzec mojej dusze
(14).

   Szczególny charakter miały uroczystości rocznicowe w roku 1991 w siedemset pięćdziesięciolecie bitwy pod Legnicą, Rozpoczęły się one 8 kwietnia 1991 roku i trwały aż do października. Wzięli w nich udział między innymi historycy polscy, niemieccy i mongolscy.
   Po wieloletnich staraniach w marcu 2010 roku na ręce biskupa legnickiego Stefana Cichego Duszpasterstwo Ludzi Pracy '90 w Legnicy złożyło wniosek o rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego księcia Henryka Pobożnego i jego małżonki Anny Przemyślidki. W roku 2011 biskup powołał Zespół Historyczny do zbadania i rozpoznania męczeńskiej śmierci księcia, heroiczności cnót jego żony, a także otaczającego ich kultu.
   Dziewiątego kwietnia 2015 roku, w kolejną rocznicę bitwy z Tatarami, w Legnickim Polu oficjalnie powołano do życia Bractwo Henryka Pobożnego i księżnej Anny. Bractwo jest wspólnotą ludzi świeckich i duchownych, którzy za wzór obrali sobie książęcą parę i w swym życiu chcą postępować zgodnie z wartościami wyznawanymi przez Henryka i Annę. Ważne są dla nich takie cnoty jak rycerskość, roztropność, sprawiedliwość, męstwo, odwaga, umiarkowanie. Bractwo Henryka Pobożnego i księżnej Anny skupia ludzi uznających prawo do życia i naturalnej śmierci, tradycyjną rodzinę katolicką, chrześcijańską kulturę moralną, obecność Boga w społeczno-kulturalnej przestrzeni publicznej, patriotyzm i krzewienie postaw patriotycznych oraz wychowanie przyszłych pokoleń w duchu pobożności i przywiązania do tradycji chrześcijańskiego dziedzictwa za najwyższe wartości. Bractwo realizuje swe cele przede wszystkim przez modlitwę i dbałość o formację duchową – organizuje między innymi konferencje i dni skupienia. Jego członkowie przygotowują również liczne projekty edukacyjne, by przybliżyć współczesnym ludziom książęcą parę z XIII wieku.
   19 marca 2017 biskup legnicki Zbigniew Kiernikowski powołał Zespół Diecezjalny ds. przygotowania procesu beatyfikacyjnego księcia Henryka II Pobożnego. Głównym zadaniem komisji było przygotowanie dokumentów uzasadniających beatyfikację księcia. W skład zespołu wchodzili: biskup senior Stefan Cichy, ks. dr Sławomir Kowalski (historyk), dr Anna Sutowicz (historyk), Andrzej Potycz (prawnik), ks. dr Mariusz Majewski (sekretarz biskupa), ks. prof. dr hab. Stanisław Araszczuk (liturgista), ks. dr hab. Bogusław Drożdż (teolog) i ks. dr Piotr Kot (biblista). Pismem z 4 maja 2017 roku biskup legnicki ustanowił ks. prof. dra hab. Stanisława Araszczuka postulatorem prowadzącym sprawę kanonizacyjną Sługi Bożego Henryka II Pobożnego, jak sam bowiem mówił, chciał, żeby jeszcze w roku siedemset pięćdziesiątej rocznicy kanonizacji św. Jadwigi rozpoczął się proces beatyfikacyjny jej syna.


Przypisy:
(1) Pierwsi franciszkanie dotarli na polskie ziemie właśnie dzięki fundacji Henryka II Pobożnego i jego żony Anny.
(2) Rocznik cystersów henrykowskich, w: MPH, cyt. za: J. Maroń, op. cit., s. 147.
(3) Rocznik Wroclawski dawny, w: MPH, cyt. za: J. Maroń, op. cit., 5.147.
(4) Później zaś wstąpił do krakowskich dominikanów, gdzie spisał swe wspomnienia, które następnie stać się miały podstawowym źródłem opisu legnickiej bitwy dla Jana Długosza.
(5) J. Długosz, Roczniki, czyli kroniki stawnego Królestwa Polskiego, ks. 7-8, 1241-1299, przeł. J. Mrukówna, Warszawa 2009, s. 26.
(6) Rękopis ten znajduje się obecnie w bibliotece uniwersyteckiej w Yale.
(7) Według historyków obie wersje, Długosza i de Bridia, nie wykluczają się, . lecz nawzajem się uzupełniają.
(8) Cyt. za: A. Potycz, Kazali mu klękać przed martwym wodzem, "W sieci historii" 10 (17), X 2014, s. 33.
(9) Por. A. Potycz, op. cit.
(10) Cyt. za: A. Potycz, op. cit.
(11) Tamże.
(12) Tamże.
(13) W. Sikorski, Nad Wistq i Wkrq. Studium z polsko-rosyjskiej wojny 1920 roku, Lwów 1928, s. 255. (Zachowano pisownię oryginalną.)
(14) S. Wyspiański, Henryk Pobożny pod Lignicq, http://dlp90.pl/index.php?kid=5&id=5a70af511be00 (dostęp: 24.06.2018).


■ Monika Bachowska – fragment jej książki pt. „Henryk Pobożny. Książę męczennik” (cz. 6 – strony 95-114), Wydawnictwo eSPe, Kraków 2018

(c) 2006-2024 https://www.dlp90.pl